piątek, 30 kwietnia 2010

fajne opowiadanko :)

Rodzice Katie kupili jej mały domek za miastem. Byłato nagroda za zdaną bardzo dobrze maturę. Katie była bardzo szczęśliwa i postanowiła urządzić tak zwana parapetówę. Zaprosiła 6 swoich najbliższych znajomych: Lynell, Lilly, Christinę, Ashley, Marka i Toma. Do około 2 w nocy bawili się, a później postanowili iść spać. Dziewczyny spały w jednym pokoju, a chłopcy w drugim. Towarzystwo było bardzo zmęczone, więc od razu zasnęli. Jednak po godzinie Katie zbudziło stukanie. Obudziała spiącą obok niej Lynell i razem postanowił sprawdzić, co wywołuje hałas. Jednak w ciemnościach nic nie mogły dostrzec. Nagle Lynell spostrzegła, że cos porusza się na balkonie. Dziewczyny były zbyt wystraszone, zeby ta, pójść, więc pospiesznie obudził chłopców i reszte dziewczyn. Chłopcy wzieli noże i wyszli na balkon, jednak COŚ zniknęło. Mimo wszystko każdy się bał i postanowili już nie spać. Siedzieli w pokoju dziewczyn i nasłuchiwali. I tym razem coś zaczęło stukać, ale o wiele głosniej. Chłopcy znów zakradli się na balkon i ujrzeli wysoką postać odwrócona do nich tyłem. Dziewczęta postanowił zadzwonić na policję, a chłopcy nadal obserwowali postać. Gdy przyjechała policja postać zniknęła, więc policjanci postanowili przeszukać dom. Nagle jeden z nich podszedł do przyjaciół i powiedział:

- Mieliście duże szczęście, bo owa postać nie była na balkonie, ale... w domu. W oknach balkonu widzieliście jej odbicie...
I pokazał im zakutego w kajdanki wysokiego mężczyznę








                                                                                                                                       Klaudusia xd


źródło -> http://straszneopowiadania.blogownia.pl/

opowieść..

Zaczynała się jesień. Liście dawno opadły już z drzew zasypując całe drogi. Działo się to we wsi. Prawie 60 lat temu. W dużym gospodarstwie znaleziono całą rodzinę. Nieżywą. Wszyscy mieli kompletne ciała, ale podcięte gardła. Jedynie jedyna córka nie miała głowy. Nie wiadomo, kto lub, co zabiło całą rodzinę. Ani co się stało z głową dziewczyny. 60 lat później wprowadziła się do domu rodzina. Także z jedną córką. Mieszkali oni w domu przez tydzień. W ciągu tego tygodnia nic się nie działa. Aż do czasu. Dziewczyna budziła się po nocach cała zalana potem. Rano opowiadała rodziną, że śniła się jej dziewczyna bez głowy w balowej sukni i zaczyna ją gonić, z gdy ją dopada próbuje wyrwać głowę. I gdy się jej to udaje dziewczyna się budzi. Rodzice zignorowali to, gdyż twierdzili, że to tylko sen. 22 lutego rodzice wybrali się na wieczór do teatru zostawiając Kasie samą w domu. Dochodziła 22.00. Niespodziewani ktoś zapukał. Kasia zeszła żeby otworzyć. Na progu zobaczyła dziewczynę w śnieżno białej sukni. Lecz gdy spojrzała n jej twarz wrzała z przerażenia. Kobieta nie miała twarzy. Nie miała głowy…. Kasia zaczęła wrzeszczeć. Wbiegła po schodach na górę i schowała się w szafie. Coś zaczęło ja szturchać z boku. Spojrzała w bok i z hukiem wybiegła z szafy. Obok niej leżała wiercąca się głowa. Wpadła na bezgłową kobietę i upadła na ziemię. Kobieta pochyliła się nad nią i zaczęła poruszać jej głową na wszystkie strony… Rano, gdy wrócili rodzice znaleźli swoją córkę leżącą na białym dywanie nasiąkniętym krwią. Dziewczyna leżała bez głowy…
                                                                                                              Klaudia ;)


 żródło ->http://straszneopowiadania.blogownia.pl/ 

wtorek, 27 kwietnia 2010

Wdowa

Ciemna noc. Nagle cienki, pokrzywiony promień światła uderzył w ziemię. I znów nastąpił mrok. Po chwili zagrzmiało, a echo rozniosło ten dźwięk na wszystkie strony. Pada. Z nikąd słychać szczekanie psa.
- Zaczekaj, Bruno!!! – zawołał chłopiec biegnący za czteronogim przyjacielem.
Nagle dostrzegł duży, czarny dom na wzgórzu.
...

czwartek, 22 kwietnia 2010

Wasza historia

Wrzeszcząca szafa

Pewnego ciepłego dnia , Kathy ( 12 l. ) poszła do sklepu gdzie spotkała
swoją mamę , kupującą swój ulubiony miesięcznik - BeKobietass a gdy
zobaczyła córkę , kupiła jej czekoladkę . Kathy nie wiedziała , że jest to
jej ostatnia czekolada w życiu ...

Poszła do domu , ale jej mama została jeszcze na chwilkę . Jej siostra
Hatyxa ( 15 l . ) powiedziała jej że w pokoju jest szafa , która czeszczy
...

Mama oznajmiła dzieciom , że czas na przeprowadzkę do pięknego domu nad
Wisłą . Każde dziecko wybrało sobie pokój . Jednak w pokoju Kathy nie
było spokojnie ...
Nocą obudził ją czeszcz szafy .... Tej samej szafy , którą usłyszała
hatyxa .

Bojąc się , ale z wielką ciekawością kathy otworzyła szafę .





Potem widziała tylko wielkiego czerwonego ... no nie potwora - miazge
jedynie . I poczuła wieeeeeeeeeeeeelki ból w biodrach . Gdy hatyxa weszła do
pokoju kathy zobaczyła zwłoki i potwora ... pooczuła to samo . rodzice
wzięli zwłoki , których boki były przebite wielką ostrą rurą i wypływała
z nich wielka czerwona miazga - i zanieśli z wielkim płaczem na cmentarz.
...




przesłała sims 2&3

środa, 21 kwietnia 2010

dziwna historyjka ;)

Był facet. Spotkał się tam z kumplami, jednak niczego nie pił bo prowadził motor. Przy barze jego wzrok przykuła drobna blondynka. Zagadał do niej i bawili sie razem cały wieczór. Zrezygnował nawet z powrotu do domu z kumplami i został z Izą. Okazało się, że Iza mieszka w tej samej mieścinie co Adam więc po imprezce zaproponował, że podwiezie ją do domu. Po drodze Iza poprosiła aby sie zatrzymali bo musiała wyskoczyv do lasu za potzrebą:) Z lasu już nie wróciła. Gdy Adam dotarł rano do domu wziął zimny prysznic i postanowił trzeźwo pomyśleć. Wołał Izę, szukał jej, czekał za nią do rana. Nie słyszał krzyków ani niczego takiego. Ubrał się i pojechał do jej domu, gdzie miał ją zawieść poprzedniego wieczoru. Drzwi otworzyła kobieta, matka Izy. Adam opowiedział jej całe zdarzenie lecz ona zaczęła na niego krzyczeć i wyrzuciła go z domu. Nic nie rozumiejąc poszedł na policję. Policjanci wyjaśnili mu, że Iza nie żyje od 2 lat. Zabił ją pijany kierowca, gdy wracała z dyskoteki...


Klaudia ;)

wtorek, 20 kwietnia 2010

Wasza historia

Kobieta z cmentarza:
W pewnym niewielkim miasteczku stał dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylnego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie poczym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą"

Szymon2

sobota, 17 kwietnia 2010

    Ania i Gabrysia byly normalnymi siostrami. Ania byla starsza Gabi mlodsza. W sylwester, jak wiekszosc rodzicow i rodzice dziewczynek zostawili swoje dzieci same. kiedy rodzice juz wyszli dziewczynki ukladaly sie powoli do snu. Nagle ktos gwaltownie zapukal do drzwi.... Ania w strachu otworzyla drzwi. Stal przed nią wysoki, mily pan. Dziewczynka poczula ulge. - Chcecie moze zagrac ze mna w karty? Dziewczynki nie mialy nic lepszego do roboty wiec sie zgodzily. -tak prosze wejdz. Gracze wygodnie rozsiedli sie przy stole i zaczeli grac. Gabrysi niechcący wypadla Dama Pik.... . Schylila sie po nią a wtedy zobaczyla cos stasznego... Owy mężczyzna mial nogi konia! Pobiegla czym predzej do sasiadki. Byla to mila 30 letnia kobieta. Po 5 minutach przyjechala policia. Po mezczyznie nie bylo śladu, wszedzie bylo mnustwo krwi... na scianie bylo wypisane krwią: URATOWALA CIE DAMA PIK!!!                                                                                                   
                      Klaudusia ;)
aaaa przepraszam Cię Mruk97 ale ja także miałam karę na kompa ;)

Wypadeek i historia

http://www.smog.pl/wideo/24399/wypadek_motocyklowy_straszne/ 
Pewnego razu Sandra pojechała z rodzicami w góry. Jednego dnia została sama w hotelu, ponieważ bolała ją głowa. Pospała  4 godziny. Śniła mu się piękna łąka na której było pełno zwierząt... bawiły się z nią. Jednak nagle ze snu wyrwał ją okropny zapach. Coś strasznie śmierdziało jakąś padliną. Wyszła, by to sprawdzić. Zapach dobiegał z pokoju obok. Pomyślała, że może to lokator tamtego pokoju coś gotował na śniadanie i niedokładnie zmył naczynia... Zapukała raz. NIC. Zapukała drugi. NIC. Zapukała trzeci. NIC!!!. Chciała zapukać czwarty raz ale drzwi same się otworzyły, a w nich stał pół żywy mężczyzna z podrapaną twarzą. Sandra szybko wbiegła do jego pokoju żeby zadzwonić do rodziców. Podbiegła do telefonu, wykręcił numer ale nagle usłyszała jakieś piski z szafy. Bała się otworzyć, ale podeszła żeby rozpoznać po głosie zwierze, nagle drzwi same się troche otworzyły. Sandra nie chciała wiedzieć co tam jest więc je zamknęła. Lecz znowu się otworzyły ale tym razem z trzeskiem że aż odskoczyła na bok. W szafie siedział mały, biały królik. Po chwili usłyszał jakieś ryknięcie a kiedy się odwróciła zauważyła tylko jakieś pazury i poczuł straszny ból w nodze okazało się że w ułamku sekundy już jej niemiała. Umarła. Rodzice Sandry od razu gdy usłyszeli dziwny ryk w słuchawce postanowili wrócić. Ale gdy jechali mieli wypadek. Umarli. Niektórzy przechodnie mówili że wpadli w poślizg. Lecz jedna staruszka ciągle się sprzeczała i mówiła że na drodze widziała białego królika...

czwartek, 15 kwietnia 2010

Claun

30 czerwca 2005r otworzono w Warszawie Szkołę Podstawową nr 10. Odrazu do wszystkich domów zostały przysłane zaproszenia aby rodzice wysłali dzieci do tej szkoły. Szkoła chwaliła sobie wysoki poziom nauczania. Następnego dnia już przyszli chętni aby zapisać swoje pociechy. Gdy rozpoczęły się lekcje klasa 4b miała j.polski w sali 202. Była prześliczna. Podłaga była z paneli a ściany zostały pomalowane na kolor oliwkowo-zielony. Lecz jedna rzecz tam nie pasaowała. Klaun. Wisiał sobie samotnie na rurze przy kaloryferze. Włosy miał czerwone,żółtą koszulke i niebieskie szelki. Gdy rozpoczęła się lekcja pani zaczęła pytać uczniów o imiona a by się z nimi zapoznać. Kiedy to zrobili jeden z chłopców zapytał się co to za klaun tam przy rurze. - Myśle że zwykły klaun,powieszono go tutaj aby dodał uroku tej sali :) - Nie podoba mi się... - Dlaczego? - Jest dziwny. - Dziecko co ty mówisz?! - Poprostu mi się nie podoba! - Nie bądź śmieszny! Właśnie dostałeś uwagę za pyskowanie do nauczyciela! Chłopiec nazywał się Marcin. Po powrocie opowiedział o tym zdarzeniu rodzicom. Bardzo ich zaniepokoiło dziwne zachowanie nauczycielki. - Dlaczego to zrobiła? - Nie mam pojęcia. - Myślę że poprostu jest przywiązana do tego klauna i nie lubi jak ktoś uważa go za dziwnego. - Może.. Następnego dnia gdy marcin przyszedł do szkoły i miał język polski, klaun siedział na biurku nauczycielki. Zdziwiony tym widokiem usiadł do ławki. Lecz gdy popatrzył na ławkę to przysiągłby ,że popszedniego dnia były nowiutkie prosto ze sklepu. Dzisiaj już wyglądały przerażające ,podrapane,pobrudzone... Najdziwniejsze było to ,że rura od kalloryfera była oderwana. Nauczycielka popatrzyła na Marcina i mówi:"Ty! Znajdź sobie jakiegoś kolege i remontujcie sale! Wiem ,że to wy!" Chłopiec poprosił kolege z ławki o pomoc. Zgodził się. Zostali po lekcji aby odnowić salę. Klaun został. Gdy malowali ściany lalka spadła z biurka. Lekko się przestraszyli. KIedy skończyli swoją prace poszli do domu. w czwartek rano pierwszą lekcją była matematyka. Siedziała tam kukiełka. Ta sama co w sali 202. Po przerwie w sali od polskiego znów siedziała tam ta lalka! Chłopak komletnie nie wiedział o co chodzi! Lecz najdziwniejsze było to ,że nie było ich nauczycielki. Poczym przyszedł dyrektor i powiadomił iż pani od polskiego zrezygnowała z pracy. Na jej miesce przyszedł nowy nauczyciel. Rude włosy, żółta koszulka, niebieskie szelki... -Witam was mooi mili! -Dzień dobry. -Miło mi jestem... Piotr... tak właśnie! Nazywam się Piotr! Marcin zwariował. Przyszedł do domu. Zaczął majaczyc... Rodzice poszli z nim do psychologa. Lecz i on nie mógł mu pomóc. Musieli, poprostu musieli go odda do zakładu. Nie było innego wyjścia... Biedny chłopak. Został zamknięty i odizolowany od świata. Rodzice gop często odwiedzali. Któregoś dnia przyszedł do niego rudy mężczyzna. KIedy wychodził.. miał w ręku dużą torbe. Chłopiec zniknął. Zakład zamknięto. Lecz zwłoki marcina... odnaleziono. Leżał przy rzece został uduszony a dziwne było to że ktoś mu pomalował włosy. Na jaki kolor? Przecierz dobrze wiecie...

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

           Zatłoczony parking centrum handlowego. Przez tłum kupujących przeciska się kobieta. Ma 53 lata, włosy pokryte spłowiałą farbą koloryzującą, twarz przeoraną pogłębiającymi się zmarszczkami. W rękach dzierży torby pełne zakupów. Wśród jarmarcznego harmidru dociera do swojego samochodu i wyjmuje kluczyk z kieszeni ciemnozielonego, bawełnianego sweterka. Otwiera drzwi, wrzuca torby z zakupami, usadawia się na fotelu. Nerwowo poprawia pozycję, zatrzaskuje drzwi i wkłada kluczyk do stacyjki. Rzut okiem w lusterko boczne, rzut okiem we wsteczne…

- kim pani jest?! Co pani tu robi?- podrywa się na fotelu widząc staruszkę siedzącą na tylnych siedzeniach. Starsza pani podnosi wzrok spod ciemnej chusty otulającej jej głowę.

- przepraszam panią. Przegapiłam powrotny autobus do domu, a nogi już nie te. Musiałam, chwilę odpocząć, oddech złapać. Wie pani…- zaskrzeczała.

Kobieta spojrzała na staruszkę skrzętnie opatuloną chustą. Spod jej czerni wysuwała się szponiasta dłoń, kurczowo zaciągająca poły materiału na twarz, odsłaniając jedynie ciemne punkciki oczu. Obok leżała skórzana, podniszczona torebka.

- czy może mnie pani zawieźć do domu? - pyta staruszka, a kobietą wstrząsa dreszcz.

- p-proszę chwilkę zaczekać - jąka się - kupię tylko jedną rzecz, której zapomniałam.

Wyskakuje z samochodu niczym rażona piorunem. Przecina parking nerwowym krokiem oglądając się co chwilę przez ramię. Staruszka, będąca już teraz niczym innym jak czarnym konturem za szybą samochodu wciąż siedzi na tylnych siedzeniach. Kobieta podchodzi do pierwszego napotkanego ochroniarza i opowiada mu całą historię.

- proszę mi wskazać, gdzie pani zaparkowała - odpowiada mężczyzna.

Podążają do samochodu, przedzierając się przez gęsty tłum. Wkrótce ich oczom ukazuje się majaczący kontur wozu. Gdy podchodzą nieco bliżej, kobieta zauważa postać staruszki wysiadającą z samochodu.

- proszę pani! proszę zaczekać! Krzyczy kobieta, ale postać w huście szybko znika w tłumie.

- to była ona? - sapie ochroniarz podbiegając do auta.

- tak, to ta kobieta.

Mężczyzna zagląda do środka. W pośpiechu zostawiła torebkę - mówi, biorąc do ręki skórzany agregat. W środku coś brzęczy. Kobieta i ochroniarz spoglądają na siebie, po czym ten delikatnie przekręca zamknięcie torebki. Z jej wnętrza wyjmuje rzeźniczy nóż i kawałek sznurka.
  

         ze stronki: http://www.horrormania.pl/

                                                                                                                             Klaudia ;) 

niedziela, 11 kwietnia 2010

Wasza historia

Samochód .

Pewnego dnia Alice (15 l.) Poszła wziąć portfel z samochodu.
Gdy zamykała drzwi usłyszała cichy głos..'Masz jeszcze 2 tygodnie życia' Alice się przestraszyła i pobiegła do domu.
Opowiedziała wszystko rodzicom -Mama Miley (38 l.) i Tata Timmy (43 l.) Poszli z nią do samochodu i..Nie było tego głosu.
Następnego dnia gdy czekała na tatę w samochodzie..znów pojawił się ten głos. Tata wrócił, nie było już tam tego głosu.
Za 2 tygodnie Alice czekała na Mamę ,ale gdy wróciła Alice już nie było.

Historię przesłał szymon2

sobota, 10 kwietnia 2010

Zmiana!!!

Poprzednia współwłaścicielka bloga nie udzielała się to co ze dodałaś jeden post to nie wystarczy piszcie proszę jeszcze raz na mój e mail natus12@autograf.pl .A ja was przepraszam że długo nie pisałam ale miałam kare na kompa ;//
A teraz nowa historia
 

Rodzinka w składzie: mama, tata, i 5 dzieci zamieszkali w pewnym domu. Ludzie mówili, że w tym domu straszy. Oni się nie przejęli tym. W domu nie było nic prócz jedynego, pustego obrazu. Próbowali go zdjąć na różne sposoby - nie dało się. Wreszcie dali sobie spokój i zaczęli się rozpakowywać. Co kilka nocy z obrazu spływała krew. W tym samym czasie, ktoś z rodziny umierał. W ten sposób umarło już dwoje dzieci - Natala i Bartek. Oboje mieli po 13 lat. Gdy następnym razem obraz zaczął krwawić, Madzia szła do łazienki. Przechodziła koło obrazu. Obraz zwykle był czysty - nic nie było na nim namalowane. Tym razem na obrazie był krwawy napis: NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE. Ale ciekawość zżarłą Madzię. Obejrzała się za siebie i...nic już więcej nie zobaczyła. Ktoś a raczej coś wbiło jej kuchenny nóż prosto w serce. Zwłoki Madzi przeniesiono do jej łóżka. Następnego dnia rodzice zaczęli wieżyć w klątwę przeklętego obrazu. Postanowili z pozostałą dwójką dzieci się wyprowadzić. Niestety dom stanął w płomieniach. Nic nie ocalało. Jedynie przeklęty obraz wisiał w powietrzu jakby wisiał na niewidzialnej ścianie. Z jego ram płynął strumień krwi. Na obrazie był tylko krzywy krwawy napis: ŻEGNAJCIE...

środa, 7 kwietnia 2010

Pensjonat

Pewnego burzliwego popołudnia rodzina Kowalskich wybierała się właśnie nad morze. Przez pierwsze kilometry pogoda im nie sprzyjała ale w radiu mówili, że nad morzem panują upały. Po kilku godzinach zaczęła narastać wielka mgła i burza się rozwijała. Warunki panujące na dworze były bardzo niebezpieczne do jazdy samochodem. Rodzinka postanowiła zatrzymać się w pobliskim pensjonacie. Był to stary wielki dom obrośnięty bluszczem, ale nie było niczego innego w pobliżu i Kowalscy zostali bez żadnej innem możliwości przenocowania. W środku było ciemno i pusto. Paliły się świece. Zza drzwi wyszedł właściciel i powiedział, że przez burze odłączyli im prąd. Był to stary, lekko przygarbiony mężczyzna. Kowalscy wybrali pokój i udali się na górę. W środku nocy najstarszego syna - osiemnasto letniego Michała i jego meme obudził czyjś płacz. Powoli i ostrożnie ze świecami w rękach udali się w strone dochodzącego odgłosu. Byli już bardzo blisko ponieważ płacz się nasilał. W końcu staneli przed toaletą. Wystraszeni ale i zarazem pochłonięci ciekawością wsuneli się delikatnie w otwór, który zostawiły za sobią otwarte drzwi. Nad umywalką, przed lustrem stała kobieta. Była bardzo smutna i płakała co chwile smarkając nos i ocierając ze zmęczonej twwarzy gorzkie łzy rozpaczy. Michał zapytał spokojnie: -Kim pani jest? Dlaczego pani płacze? Ona szlochając nadal odpowiedziała mu: -Dokładnie rok temu w tym pensjonacie, nad tą umywalką, przed tym lustrem moja mała córeczka podcieła sobie żyły i zginela na miejscu. Najgorsze jest to, że ja nawet nie wiem jaki był powód jej samobójstwa... Było jej źle ze mną? Traktowałam ją jak księżniczkę, byłyśmy razem szczęśliwe, a teraz moje życie to jedno wielkie ziarnko gorczycy... Wzruszona mama Michała rzekła: -Wszystko się ułoży, prawdą jest że co się stało to się nie odstanie ale niech się pani nie martwi. Całe życie przed panią i nie można tego zaprzepaścić i utopić wszystko w gorzkich łzach... Po czym zostawili kobiete samą i udali się do swojego pokoju. Płacz ucichł. Nad ranem zadzwonił budzik. Trzeba ruszać krzyknął tata. Wszyscy się zerwali z łóżek, załatwili swoje potrzeby i już po zaledwie kilkinastu minutach siedzieli w samochodzie. Burza się skończyła. Wakacje spędzili wesoło. W drodze powrotnej postanowili, że przywiozą jakiś upominek kobiecie z pensjonatu na pocieszenie. Gdy przejezdżali obok minionego miejsca niczego tam nie zauważyli. Pojechali więc to pobliskiej wioski czegoś się o tym domu dowiedzieć. Ludzie opowiedzieli im, że dokładnie rok temu wszyscy domownicy oraz obsługa zostali zamordowani przez roztargnioną matkę... Od tej pory budynek wyburzono a po kobiecie nie zostało ani śladu...

wtorek, 6 kwietnia 2010

Mała Maggie

Na 7 urodziny mała Maggi dostała od ciotki lalkę. Była to lalka dosyć nietypowa. Miała czerwone warkocze, które zlewały się z jej krwistymi oczami, ubrana była w czarną sukienkę. Dziewczynka pochodziła z biednej rodziny, nie mając dużo zabawek cieszyła się z każdej jednej, którą jej ktoś podarował. Nadszedł wieczór, mała Maggi położyła się spać. Nagle w ciemności zaświeciły się 2 czerwone plamki. Była to lalka od ciotki. Cichym szeptem zaczęła powtarzać: -"Zginiesz marnie", "Nikt cię nie ocali", "Twoje przeznaczenie cię nie minie..." Dziewczynka z Płaczem pobiegła po schodach na dół do sypialni rodziców. Gdy opowiedziała im co się stało, tata poszedł z nią do pokoju, aby sprawdzić co się stało. Kiedy weszli do pokoju, lalka leżała spokojnie na półce. Wcale nie sprawiała wrażenia groźnej czy zaczarowanej jak zdążyła opowiedzieć im dziewczynka. Tata dziewczynki oznajmił,że to jej się przyśniło i kazał jej położyć sie do łóżka. Mała Maggi stanowczo zaprotestowała. Dziewczynka poszła na dół do mamy, a tata spał w jej pokoju. Po kilku godzinach obudziła go lalka tymi samymi słowami. Rano tata dziewczynki wywiózł lalkę do lasu i już nigdy później ich nie nękała.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Siekiera i Łóżko

Był to słoneczny poranek , kiedy to właśnie Anita poszła do sklepu by kupic 3 paczki czipsów na imprezę która miałaby się odbyc w następny dzień . Gdy wróciła do domu , usłyszała głośny krzyk i pisk - słychac było go z pokoju jej starszej 15 letniej siostry Hatszebsud . Gdy weszła do pokoju Hatszebsud siedziała przed komputerem i grała sobie zwyczajnie ale Anita z niepokojem zapytała : Hati , czemu krzyczałaś ? ona na to :
- W mojej grze .. w niej ...
- no co się stało ? - zapytała Anita
- no gram sobie zwyczajnie a tu nagle zobaczyłam łóżko , i siekierę która celowała w poduszkę .
- to straszne ! - powiedziała wystraszona Anita.
Hatszebsud siedziała zaniepokojona dalszym ciągiem gry . nagle pojawiło się to po raz kolejny . Hati przyjrzała się temu dobrze i nagle jakby usłyszała pisk . Ale po chwili ucichł . Wyszła z pokoju i rozglądała się wszędzie . Zobaczyła kartkę , która po otworzeniu przedstawiała dokładnie to , co Hatszebsud widziała w grze . Pobiegła do pokoju i wyłączyła komputer . Wieczorem poszła spac . Miała koszmar , śniło jej się to . to samo łóżko i ta sama siekiera . Obudził ją wrzask . Poszła do pokoju Anity i zauważyła że spod drzwi wypływa krew . Otworzyła drzwi i zobaczyła Anitę leżącą na łóżku i Siekierę , którą trzymał ktoś niewidzialny , a ta siekiera dziabała Anitę przez środek , na skos , pion i poziom . Rano pobiegła do sklepu jeszcze raz , a zamiast sklepiku Stała wielka figura Łóżka i siekiery i obok tej figury leżeli ludzie - poprzecinani na pół .


Przesłała Katdeluna123


Mruk

sobota, 3 kwietnia 2010

Nasz chat !!!

Założyłam chat dla czytających bloga zapraszam na niego  <>
A to straszna historia
Pewnego razu Eliza wracając ze szkoły. zauwazyła bramę. Wiał z niej cichy chłodny wiatr, a w uszach szumiał głos "Chodź do mnie". Nie pójdę pomyślała Eliza i odwróciła się. Biegła do domu bo głos w uszach stawał się coraz głośniejszy, i głośniejszy. Gdy doszła do drzwi domu odgłosy ucichły. Weszła do domu. Nic ciekawego się nie działo. Piesek skakał wesoło merdając ogonem. Eliza zastanawiała się teraz czym mógł być ten głos. Z ciekawości postanowiła się tam wybrać. Przestała się bać, przecież nie wierzy w takie bzdury o duchach. Na mieście było ciemno. Dokładnie się przyjrzała gmachom budynku. Ujrzała napisane krędą słowa: "Tu mieszka diabeł". Pewnie jakieś dzieci się wygupiały i to napisały pomyślała. W tym momencie zrobiło się jaśniej, chmury się odsunęły ale w uszach dziewczynka usłyszała krzyk,pisk. Zdrętwiała ze strachu. Nie poddała się jednak. Weszła przez bramę. Przeszła przez korytarz a na końcu widziała wyjście do ogrodu. Usłyszała krzyki i piski bawiących się dzieci. A jednak nie jest tu strasznie pomyślała i poszła dalej. Ujrzała dwie dziewczynki w jej wieku. Skakały i tańczyły. Jedna miała w ręce lalkę, taką jakąś dziwną smutną płaczącą. Przez chwilkę Elizie wydawało się że lalka prosi o pomoc, ale nie to niemogła być prawda. Dziewczynki przystanęły. Jedna z nich uśmiechnęła się. Gestem sprawiła że Eliza podeszła do niej. Teraz bawiły się razem. Po krótkim czasie dwie dziewczynki zaprosiły dziewczynkę na kolację. Chętnie się zgodziła a gdy przeszła przez próg zobaczyła stosy lalek. Wszystkie smutne i płaczące. Przestraszyła się. do pokoju wszedł ich ojciec, miał kopyta. Przestraszona dziewczynka już wiedziała o co chodzi. Nie było już drogi ucieczki. Usłyszała tylko jedno "Tatusiu mamy nawą zabawkę". Potem obudziła się wśród innych porzuconych lalek. Żałowała że tam przyszła. "Dzieci diabła" pomyślała Eliza a po porcelanowej twarzy popłynęły łzy. Człowiecze łzy.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Ciąg dalszy...

 Nagle się obudziła i zaczęło się dziać zupełnie to samo, co we śnie. Marek celował w nią siekierą. Kornelia zaczęła uciekać w stronę  schodów i wołać o pomoc mame. Matka wyszła na korytarz i nie mogła uwierzyć własnym oczom..- Marek, dla czego to robisz?..- Elu, nie rozumiesz? Po co nam dziecko? Przecież możemy być tylko we dwoje, razem. Nie potrzebny jest nam żadnen benkart. - Jak możesz tak mówić?! Jesteś chory!....i popchła go w kierunku schodów. Ale nic mu się nie stało. Jednak kiedy Kornelia go popchła zleciał i był już nie żywy, tylko niebieski płyn z niego się wylewał.
    Obydwie postanowiły zakopać jego zwłoki w ogródku i nigdy, ale to przenigdy nie wspominać na ten temat. Tydzień później, po ulewnych deszczach i spadkach temperatury, zaczęło się robić naprawde ciepło. Ale tam, gdzie zakopały ciało Marka, zaczęły rosnąć niebieski róże z wielkimi kolcami. Zdawało się w nocy, że śpiewały: Elu, jesteśmy dla siebie stworzeni. Pewnego dnia gdy obydwie wyszły by podwieźć Kornelię do szkoły i pojechać do pracy,róże zaczęły śpiewać: -Za kilka pełni księżyca wrócę tu moja najdroższa,a wtedy policzę się z tym przeklętym bachorem. I od tamtej pory już nie śpiewały,nawet w nocy. Lecz zbliżały się pełnie księżyca.Czy to oznaka nowych kłopotów i powrototu Marka...?

                                                                       K   O   N  I   E   C